Ten facet od początku wszystkich zadziwiał. Na perkusji zaczął grać przez przypadek, choć podobno historia nie lubi przypadków i dlatego ów rudy mruk o wyglądzie wikinga został jednym z najlepszych rockowych perkusistów w dziejach tego gatunku. Paradoksalnie Baker nigdy nie akceptował siebie jako perkusisty rockowego, wolał, aby nazywano go muzykiem jazzowym. Oto historia człowieka, który ma w życiu trzy wielkie pasje: perkusję, malarstwo i samochody, przez które o mało nie stracił życia. Przed wami – Peter „Ginger” Baker.
Szymon Płaska (Black Radio) – wywiad
Szymon Płaska to perkusista zespołu Black Radio. W teamie kompozytorskim współtworzonym z Dawidem Wajszczykiem, wprowadza dużo świeżych brzmień, bez...