Za nami główny koncert festiwalu Solidarity Of Arts 2010. Wydarzenie, którego gwiazdą był pianista Leszek Możdżer skupiło rzeszę nieprzeciętnych muzyków i i było prawdziwą międzygatunkową mieszanką muzyczną. Koncert dowiódł ogromnej wszechstronności polskiego pianisty i ściągnął na gdański Targ Węglowy widownię o liczebności niepozwalającej na wciśnięcie choćby szpilki.
Wydarzenie, przygotowane z wielkim rozmachem i doskonale rozreklamowane pokazało kunszt zarówno wykonawców, jak i organizatorów. Trzy sprzężone ze sobą, efektownie wyglądające sceny pozwoliły na dobre połączenie ze sobą elementów koncertu, dając przy tym spore urozmaicenie wizualne. Dodatkowo, z racji dużej ilości osób, w odbiorze koncertu pomogły ekrany LCD. Długoby wymieniać znakomitości, które zobaczyliśmy na festiwalowych deskach, stąd skupię się na elementach typowo perkusyjnych.
Pierwszym muzykiem towarzyszącym Możdżerowi był brazylijski perkusjonista Nana Vasconcelos. Uzbrojony w ludowe instrumenty, bębny, grzechotki i nieprzeciętny głos wprowadził słuchaczy w nastrój magiczny. Prawdziwa mieszanka muzyki etnicznej, ulicznej, południowoamerykańskiego ciepła i podróżniczej wszechstronności- wszystko połączone wspólnym sosem szerokiego pojęcia jakim jest jazz.
Wkrótce do muzyków dołączył drugi świetny perkusjonista Zohar Fresco. Ustawił się na przeciwległej skrajnej scenie. Ogromny rozstrzał przestrzenny między nim a Naną Vasconcelosem dał niesamowity efekt dźwiękowej rozmowy, gdzie muzyka stanowiła element skracający dystans. Ten wirtuoz bębnów ramowych dał prawdziwy popis prędkości palców, gibkości dłoni i powalającego głosu. Usłyszeliśmy tu sporą dawkę bliskowschodnich wpływów muzycznych. Bardzo ciekawym zabiegiem były też popisy wokalne śpiewane unisono z pianinem. Powstała w ten sposób głębia dźwięku, szatkowana dodatkowo bębnami wprowadzała w prawdziwy trans.
Nie zabrakło atrakcji dla fanów funkowego groove. Zespół basisty Marcusa Millera potraktował słuchaczy olbrzymią dawką elektryzującej i porywającej muzyki. Sprytnie poprzecinane bebnami Louisa Cato rytmy doskonale współgrające z gitarą basową, saksofonem i oczywiście fortepianem zmieniały rytm serca i podgrzewały krew.
Mówiąc o perkusji nie mogę tu niewspomnieć o trio… akordeonowym! Polska grupa Motion Trio oprócz wirtuozerskiej gry na akordeonach pokazała, że można ten instrument świetnie wykorzystać do wybijania złożonych i wielobrzmieniowych rytmów poprzez uderzanie rękami w różne jego części.
Mieliśmy okazję uczestniczyć w naprawdę wielkim, ponadczasowym i nietuzinkowym wydarzeniu. Muzyka połaczyła tu ogromną, różnorodną widownię oraz wielogatunkowych i wielokulturowych muzyków. Koncert to doskonała mieszanka bogactwa smaków w idealnych proporcjach. Wielki szacunek należy się oczywiście szefowi kuchni – Leszkowi Możdżerowi, który potrafił świetnie połączyć wszystkie potrawy, nie oszczędzając, ale i nie przesadzając z przyprawami, czego doskonały wyraz dało się zauważyć w uwielbieniu zgromadzonych. Samo przedstawienie wyreżyserowane zostało doskonale. Jednakże ogrom widowni w znacznym stopniu utrudniał odbiór koncertu. Stąd -mimo pięknej scenerii Targu Węglowego- może trzeba było jednak pomyśleć o większym placu, jak np. równie atrakcyjne tereny postoczniowe, które mogły pomieścić znacznie większą publikę. Zwłaszcza biorąc pod uwagę dobrą promocję wydarzenia, która na pewno ściągnęła więcej słuchaczy, którzy z racji braku możliwości zobaczenia czegokolwiek, podarowały sobie udział.
strona festiwalu: http://www.solidarityofarts.pl/