Chciałbym się z Wami podzielić pewnym zagadnieniem – ciekawostką, która nurtuje mnie od dłuższego czasu. Mianowicie, zastanawiam się, jaki wpływ na kształtowanie naszej muzycznej osobowości mają naturalne, wrodzone predyspozycje czy to do przedmiotów ścisłych, czy do nauk humanistycznych? Wiemy przecież, że przedmioty, w których byliśmy mocni w szkole, mają niebagatelny wpływ na kształtowanie naszego zmysłu estetycznego.
Jednym słowem – formułuję pytanie: jak do perkusyjnej materii podchodzi „humanista” a jak „ściślak”? W jaki sposób buduje groove, myśli o strukturze utworu? Jakich muzycznych narzędzi najczęściej używa w swej robocie? Bazuje na technice? A może bardziej ufa wyobraźni i intuicji, przedkładając emocje nad wykonawczy perfekcjonizm? Czy w praktyce te nasze „skłonności” mają jakiekolwiek znaczenie…?
XIX-wieczny matematyk Carl Friedrich Gaus twierdził, że „szybciej liczy niż mówi”. Z kolei badania, które poczyniono na grupie wybitnych humanistów, dowodzą, że mają oni niezwykłe zdolności do abstrakcyjnego myślenia i radzą sobie lepiej z materią mniej analityczną. Myślę, że można by dojść do równie ciekawych wniosków po „przebadaniu” wybranej grupy wybitnych perkusistów. Ciekawe, którą kategorię reprezentowaliby Steve Gadd, Elvin Jones, Brian Blade czy Chris Dave? Czy Thomas Lang, którego umiejętności przypominają sprawnie działające urządzenie cyfrowe, nie miał trudności z matematyką? A Jack DeJohnette, genialny improwizator – czy to humanista, a może w szkole był prymusem i nie miał problemów z żadnym przedmiotem…? Z jakich lekcji uciekali Weckl, Colaiuta i Steve Jordan?
Myślę, że to temat godny jakiegoś naukowego opracowania. A tym czasem zapraszam do lektury nowego TD, w którym jak zwykle wiele ciekawych informacji, wywiadów, recenzji i testów.
Zapraszam do lektury i polecam!
Michał Szczeblewski