Specjaliści z Dixona zauważyli ostatnio wśród perkusistów tendencję do zmniejszania swoich zestawów perkusyjnych, tzn. ograniczania ilości bębnów, wchodzących w skład podstawowej konfiguracji koncertowej. Czyżby kryzys dotknął też pałkerów? Niekoniecznie. Wprawdzie mniejsza ilość „beczek” to mniej wydatków na nowe naciągi, ale też mniej pracy przy rozkładaniu i ponownym składaniu zestawu z koncertu na koncert. Mały zestaw pozwoli oszczędzić miejsce w samochodzie czy zespołowym busie, zmieści się na klubowej scenie, zostawiając jeszcze przestrzeń dla pozostałych muzyków, a także da się łatwiej i szybciej nagłośnić. Dla wszystkich koncertujących perkusistów takie szczegóły mają niebagatelne znaczenie.
Pepi – nowy głos polskiego popu znad morza
Paulina Kowalska, znana jako Pepi, to pochodząca z Gdyni wokalistka, autorka tekstów i twórczyni piosenek, która zyskuje coraz większe...